Dewastują, nie płacą i straszą. Nie ma na nich rady
Zdesperowane mieszkanki ulicy Głubczyckiej przyszły do radnych po pomoc, bo od trzech lat trwa ich gehenna z sąsiadem. Głośne libacje alkoholowe i dewastacja mieszkania oraz klatki schodowej są w ich kamienicy na porządku dziennym. Takich przypadków w Raciborzu jest kilkanaście, a w MZB i OPS nie są w stanie rozwiązać tych problemów.
Podatnik zostaje z kosztami
Dyrektor podał za przykład sytuację z miasta, gdzie MZB weszło do mieszkania „zbieracza”, bo zalewał sąsiada z dołu. – Potrzebna była asysta policji i straży miejskiej. Wewnątrz były sterty śmieci. Takie, że do ubikacji nie można było wejść, bo zapełniono ją odpadami od podłogi po sufit – mówił radnym szef MZB.
Andrzej Migus przyznał, że w takich sprawach nie ma twardych metod. – Tu potrzeba jakichś negocjacji, prób dotarcia do takiego człowieka. Potrzeba psychologa, mediatora, żeby zmienił styl życia. Inaczej nie da się nic zrobić – uznał dyrektor.
Sytuacje jak ta z ulicy Głubczyckiej oznaczają, że prędzej czy później Miasto musi ponieść koszty remontu zdewastowanego lokum. A. Migus podał, że ostatnio MZB płaciło 10 tys. zł za dezynfekcję i dezynsekcję w mieszkaniu, którego lokator dostał udaru i jako niepełnosprawny trafił do DPS. – My zostaliśmy z kosztami – skwitował szef MZB.
Przykra, ale patowa sytuacja
Roksana Pytlik, zastępczyni dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej zaznaczyła, że bez zgody mieszkańca nic nie można zrobić. – Nie możemy mu pomóc bez jego wniosku, bo nie mamy prawa. Zasiłku też nie możemy wstrzymać, jeśli jest to niepełnosprawny – kontynuowała. – Rozumiem trudną sytuację, ale nasze działania są ograniczone. Nie możemy nic narzucić, nawet do mieszkania bez zgody nie możemy wejść – zauważyła.
– To przykra, ale patowa sytuacja – usłyszały od urzędników mieszkanki kamienicy przy Głubczyckiej.
Obecni w urzędzie policjanci – dzielnicowi tłumaczyli, że mogą interweniować, gdy zostanie złamane prawo. Na przykład dojdzie do zakłócania porządku. Kończy się to jednak zwykle mandatem, który i tak nie jest opłacany przez ukaranego.
Możemy współczuć
Radna Magdalena Kusy była zdziwiona ograniczeniami bo z opowieści mieszkanek wynikało, że dochodzi do sytuacji, gdzie prawo jest łamane. – A stwarzanie zagrożenia otoczeniu? – pytała.
Marcin Fica z klubu radnych „Razem dla Raciborza” zastanawiał się czy osiedli socjalnych nie budować poza centrum, ale wie, że np. w Nowej Soli, gdzie takie rozwiązania zastosowano, pomysł się nie sprawdził. Teraz całe osiedle jest zdewastowane, a za remonty płacą uczciwi podatnicy.
– Nie da się pań nie zrozumieć, ale taka niemoc jest– oceni
były prezydent Raciborza Mirosław Lenk.
Były prezydent widzi, podobnie jak Migus, szansę w rozmowach, próbach przekonywania do zmiany stylu życia. – Sama eksmisja nic nie da. Możemy tylko współczuć i nie pomożemy. Taka jest dzika, naga prawda – oznajmił Lenk.
Ludzie:
Eugeniusz Wyglenda
Radny Gminy Racibórz.
Henryk Mainusz
Radny Miasta Racibórz, były przewodniczący rady.
Magdalena Kusy
Radna Miasta Racibórz
Marcin Fica
Radny Miasta Racibórz
Marian Czerner
Radny Raciborza
Michał Kuliga
Wiceprezydent Raciborza
Mirosław Lenk
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Piotr Klima
Radny Gminy Racibórz
Roksana Pytlik
Wiceburmistrz Kuźni Raciborskiej
Komentarze
2 komentarze
Najgłubszy komentarz jak można straszyć człowieka za to że chce pomóc ludzią zastanów się człowieku zanim coś napiszesz .Klima to inteligentny człowiek bardzo dużo robi dla mieszkańców taki ktoś jest ty co piszesz takie komentarze to jest dno inaczej nie da się tego nazwać dziękujemy p.klima
Radny Klima to geniusz intelektu. Właśnie zafundował sesje zdjęciową kobietom, które skarżą się na patologicznych sąsiadów. Co prawda w niczym im nie pomógł, bo interesowało go tylko błyśnięcie w mediach, ale za to niebezpieczni patole wiedzą na kim mają się teraz się mścić. Bravo!