Piątek, 19 kwietnia 2024

imieniny: Adolfa, Tymona, Pafnucego

RSS

21.03.2021 07:00 | 4 komentarze | red

- Franciszek okazuje się być wielkim chrześcijańskim radykałem – radykałem na miarę, powiedzieć jednak trzeba, ewangelii – wysoko zawieszającym sobie oraz współbraciom swoim i współsiostrom w wierze poprzeczkę - pisze ks. Łukasz Libowski.

Czytając papieża Franciszka: Przebaczenie
Pożegnanie Dawida z Jonatanem (Rembrandt).
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Formalny postmodernista

Ostatnim razem nie zmieściłem się już z zachętą do lektury Franciszka, niniejszym więc ją czynię – i to zawczasu, na początku: czytajmy, szanowni państwo, Franciszka, czytajmy rozmaite jego teksty. Jak dla mnie, to dwa są zasadnicze powody, dla których sięgać warto po „twórczość” papieża: merytoryczny i formalny.

Ów powód merytoryczny: myślę, że Franciszek ma nam coś do zaproponowania, coś cennego, koło czego przejść obojętnie byłoby niedobrze, byłoby przynajmniej – owo „przynajmniej” bardzo chcę podkreślić – zaniedbaniem. To coś to reinterpretacja chrześcijaństwa: i to taka reinterpretacja chrześcijaństwa, która pomóc może zachować je i ocalić w naszej epoce. Albowiem ukazuje je ona jako adekwatne, jako przystające, dopasowane do współczesności, jako skrojone do warunków obecnych; albowiem przedstawia je ona jako atrakcyjne dla ludzi naszej doby, zanurzonych w określony kontekst kulturowy, filozoficzny, światopoglądowy: boć chrześcijaństwo zawsze jest atrakcyjne – wszak jest, by tak rzec, dobrą odpowiedzią na problem człowieka, na problem życia, życia człowieka – tylko nie zawsze jako takie, a więc jako atrakcyjne, głównie chyba, choć głowy za to nie dam, z winy swoich reprezentantów i głosicieli, ludziom się jawi.

I powód wtóry: Franciszek przekazuje swoje idee w sposób prosty, temu, co chce powiedzieć, komunikatowi, z którym pragnie dotrzeć do ludzi, przydając nader przyjemną po-stać, postać reader-friendly, przyjazną, miłą dla czytelnika. W pisaniu papieża dużo jest metaforyki, i to metaforyki zaczerpniętej z codzienności, a zatem jasnej, czytelnej, samozrozumiałej, łatwo przemawiającej do wyobraźni, aczkolwiek uznawanej niekiedy przez mężów poważnych, uczonych, przez teologów, za niegodną, za nielicującą z papieskim urzędem – mówi do nas w swoich tekstach biskup Rzymu obrazami. A przy tym jego wywody są potoczyste, wartkie, wręcz pogadankowe, gawędziarskie: przypominają bardzo mowę żywą, bywa, że są rwane, bywa, że Franciszek się w nich powtarza, niejako spiralnie krążąc wokół podjętego przez się tematu, co rusz dokładając doń myśl nową, nowe wątki – poważyłbym się, także, confiteor, dla jakiegoś żartu, na stwierdzenie, że papież nasz jest formalnym postmodernistą.

Jakby na trzy zapytania

Przed dwoma tygodniami wzięliśmy na warsztat, drodzy czytelnicy, fragment Fratelli tutti traktujący o czułości, i poprzez światło tegoż wyjątku staraliśmy się spojrzeć na fenomen czułości, czułości usiłowaliśmy się uczyć. Tym razem sięgnijmy natomiast po ustęp tej samej encykliki Franciszkowej – będziemy się poruszać po punktach tegoż dokumentu od 249. do 252., znowuż, przezornie zastrzegam, odrywając je od ich kontekstu politycznego – w którym to ustępie mowa jest, niewyczerpująco zupełnie – no ale w niczym nam przecież taka przy-czynkarskość czy szkicowość nie musi przeszkadzać, skoro zrazu, „neutralizując” ją w ten sposób, ją sobie uzmysławiamy, tym bardziej, iż zawiera się w niej to, co najważniejsze, co istotne – o przebaczeniu, sprawie trudnej i wiele, co wiem z praktyki spowiedniczej, ogromnie wiele problemów nam sprawiającej.

W słowach, które cytować i reflektować będziemy poniżej, papież odpowiada jakby na trzy tyczące się tego, co zwiemy przebaczeniem, zapytania; raz: czym przebaczenie jest? – dwa: co jest przedmiotem przebaczenia? co należy przebaczyć? – i trzy: jak przebaczenie ma się do sprawiedliwości? Niech te pytania wyznaczą strukturę naszego wywodu.