Piotr Dominiak o smogu w powiecie raciborskim: W powietrzu można wieszać siekierę
Z aktywistą antysmogowym, który od kilku lat podejmuje w Raciborzu szereg inicjatyw na rzecz walki ze smogiem rozmawialiśmy w naszej redakcji. Okazją była intensywna w ostatnich tygodniach akcja informacyjna stowarzyszenia Zielony Racibórz.
– Dzieje się jednak coś pozytywnego, bo w regionie głośno jest o kolejkach po dotacje, nawet nocnych ogonkach i listach kolejkowych.
– Są czynione pewne kroki, ale są w tym błędy. Rządowy program „Czyste powietrze” przewiduje 10 lat na wymianę milionów pieców, a skala po dwóch latach jest symboliczna bo skorzystało kilkadziesiąt tysięcy osób. Program ten nie wspiera zabudowy wielorodzinnej, a mamy problem z kamienicami Raciborza. To stare budynki, to tam trzeba termomodernizacji, i na to są tylko ograniczone środki miejskie. Na przykład właściciel mieszkania w kamienicy może pozyskać jakieś 30% na realizację wymiany pieca i instalacji i dla niektórych takie wydatki są nie do przejścia. Nie pomaga też rozbudowana biurokracja. Działania są podejmowane, ale w niewystarczającym stopniu.
– Słyniecie z niekonwencjonalnych happeningów. Czy w tym roku Matka Polka założy maseczkę antysmugową?
– Na ten moment nie myślimy o działaniach w przestrzeni miejskiej. Planujemy, skutek pandemii, webinarium o zapisach uchwały antysmugowej z prawnikiem specjalizującym się w tej tematyce oraz webinarium ze specjalistą od programu „Czyste Powietrze”. Owszem, rozważaliśmy czy nie ubrać w tym roku Matki Polki w maskę ale uznaliśmy, że może to zyskać inne znaczenie w bieżących okolicznościach, więc zrezygnowaliśmy.
– Racibórz podjął liczne kroki w walce ze smogiem, a jak ta aktywność wygląda z pańskiej perspektywy w gminach?
– Przytoczę tu przykład tzw. krakowskiego obwarzanka. Kraków od paru lat zakazuje stosowania paliw stałych, ale przy pewnych warunkach atmosferycznych gminy sąsiednie dla Krakowa intensywnie kopcą i wtedy powietrze w mieście znów jest zanieczyszczone. W Raciborzu jest podobnie z gminami. W 95% te gminy są ogrzewane indywidualnymi systemami, głównie węglem. W okolicznych miejscowościach nie da się oddychać. Problem jest dostrzegany, bo władze angażują się w „Czyste Powietrze”, modernizują źródła ciepła. Problemem jest tam przyzwyczajenie, że zawsze tak było i niechęć inwestowania własnych pieniędzy w walkę ze smogiem. Ale i tak jest lepiej niż parę lat wstecz. Świadomość rośnie, jakiś progres jest, choć niewystarczający. W sezonie grzewczym można w powiecie raciborskim wieszać siekierę w powietrzu. To przyczyna wielu chorób i przedwczesnych zgonów.
– Lobby węglowe przekonuje, by stosować nadal piece na węgiel, tyle, że nowoczesne. Co pan na to?
– Z ogrzewaniem węglowy jest wiele problemów. Po pierwsze mamy problem jakości tego paliwa. Często to, co deklarują producenci na jego temat odbiega od rzeczywistości. Trudno o tę jakość, w szczególności za niską cenę. Dochodzi też efektywność spalania – gaz wygrywa tu z węglem, co przekłada się na koszty, o ile dom jest dobrze ocieplony. Inaczej można przepalić naprawdę duże pieniądze. Trzeba szukać pieniędzy z dostępnych dotacji na łączne inwestycje: i termomodernizację i wymianę pieca i założenie paneli fotowoltaicznych. Wymiana źródła ciepła przyniesie korzyści wszystkim: użytkownikowi na komforcie ogrzewania i kosztach.
– Jest pan w stanie określić datę, kiedy powietrze w Raciborzu będzie naprawdę czyste?
– Wierzę, że najpóźniej nastąpi to w 2030 roku. Myślę, że tego doczekamy.
Rozmawiał Mariusz Weidner Wersja wideo rozmowy znajduje się na portalu nowiny.pl i Facebooku Nowin.