Odpowiedź Mieczysława Kiecy na komentarz pt. "Szkody z rozgrywania anonimu"
Prezydent Wodzisławia Śląskiego Mieczysław Kieca odnosi się do komentarza prezesa Wydawnictwa Nowiny Arkadiusza Gruchota. Przypomnijmy, że artykuł Nowin dotyczył negatywnych konsekwencji wykorzystywania w walce politycznej anonimów (można go przeczytać TUTAJ).
Szanowny Panie Redaktorze
najpierw ze zdziwieniem, a później ze zniesmaczeniem przyjąłem Pana wtorkowy komentarz pt. Szkody z rozgrywania anonimu. Napisał Pan, iż „to, co dzieje się wokół anonimowego donosu na przewodniczącego rady miejskiej Dezyderiusza Szwagrzaka jest niepotrzebne i szkodliwe". A ja myślę, że niepotrzebny i szkodliwy był Pana komentarz. Dlaczego?
W dalszej części swojego tekstu pisze Pan, iż „bezwzględna reguła jest zawsze taka sama: najpierw sprawdzamy, potwierdzamy, a dopiero gdy mamy pewność (lub przynajmniej domniemanie) ujawniamy sprawę publicznie. Tu zrobiono na odwrót..." Otóż nie, Panie Redaktorze. Niczego nie zrobiono na odwrót. I nie, nie wychwalam żadnego anonimu. (Już sam dobór tego słowa jest zadziwiający).
Ale żeby Pan Redaktor i Czytelnicy mieli pełną jasność, wobec wszelkich niedomówień pojawiających się w tej sprawie także w przestrzeni publicznej, chciałbym jeszcze raz wyjaśnić przebieg zdarzeń i ich konsekwencje.
10 grudnia 2020 roku do Kancelarii Ogólnej Urzędu Miasta Wodzisławia Śląskiego wpłynęła pierwsza anonimowa skarga na działalność dyrektora ZAZ ZUP Dezyderiusza Szwagrzaka. Skargę tę 17 grudnia przekazałem organowi właściwemu, nadzorującemu ZAZ ZUP, czyli do powiatu wodzisławskiego. 31 grudnia minionego roku do wodzisławskiego Urzędu Miasta wpłynęła kolejna anonimowa skarga, tym razem obszerna w szczegółach, na działalność dyrektora ZAZ Dezyderiusza Szwagrzaka. 7 stycznia 2021 roku dokument ten także został przekazany do Rady Powiatu Wodzisławskiego. Opublikowane w różnych mediach materiały prasowe informujące o treści anonimowej skargi skierowanej do mnie pod koniec zeszłego roku stały się impulsem dla byłych i obecnych pracowników ZAZ w Wodzisławiu Śląskim, by skontaktować się ze mną jako funkcjonariuszem publicznym. Rozmowy osobiste, elektroniczne oraz telefoniczne ze wspomnianymi pracownikami ZAZ prowadziłem w dniach od 30 stycznia do 10 lutego. Dlatego właśnie, Panie Redaktorze, anonimowa skarga przestała być anonimowa. Stoją za nią ludzie, którzy mają pełną tożsamość. Ludzie, których widziałem, z którymi rozmawiałem i którzy powierzyli mi swoje troski.
Po konsultacji w kwestii zgromadzonej wiedzy z kancelarią prawną, mając jasność sytuacji, ocenę prawników co do uprawdopodobnienia zaistniałych wcześniej zarzutów, wykonując swój prawny i etyczny obowiązek wynikający z dyspozycji art. 304 § 2 k.p.k., jako prezydent miasta Wodzisławia Śląskiego, a co za tym idzie przedstawiciel instytucji samorządowej oraz funkcjonariusz publiczny, zawiadomiłem Prokuraturę Rejonową w Wodzisławiu Śląskim o możliwości popełnienia przestępstw ściganych z oskarżenia publicznego. Od 11 lutego sprawą zajmują się najodpowiedniejsze do tego organy. Ja natomiast nadal powstrzymuję się od oceny i osądu.
Jestem zdziwiony Pana komentarzem, gdyż wcześniej wszystko to zostało już przez Nowiny opisane. We wcześniejszych materiałach prasowych pojawiły się informacje o tym, co uprawdopodobniło anonim i stało się przyczynkiem do złożenia zawiadomienia do prokuratury. Na koniec pragnę tylko podkreślić, iż gdybym musiał, zrobiłbym to wszystko jeszcze raz. Chociaż zgodzę się, że dla wodzisławskiego samorządu jest to sprawa niepotrzebna i zła. Tak jak niepotrzebny jest taki komentarz, po którym to właśnie domniemani skrzywdzeni pracownicy mogą się zastanawiać, gdzie jest ich miejsce i czy ktoś ich nie wykorzystuje. I to z uwagi na nich proszę o rozwagę w doborze słów komentarzy. Mam wrażenie, że to właśnie o tych ludziach, ich emocjach bardzo w przestrzeni publicznej się zapomina. Skupiamy się na personach lokalnej politycznej sceny, rozważamy, kto tu skrzywdzony, kto ucierpi. A gdzie w tym wszystkim autorzy anonimu? Gdzie byli i obecni pracownicy, którzy zwrócili się do mnie i innych funkcjonariuszy publicznych? Stałem i stoję po ich stronie.
Mieczysław Kieca
Zobacz również:
- Szkody z rozgrywania anonimu – komentarz Arkadiusza Gruchota
- Dezyderiusz Szwagrzak: Nie jestem przywiązany do stołka przewodniczącego
- "Show za pieniądze podatników". Dezyderiusz Szwagrzak komentuje ostatnie wydarzenia
- Spór na linii prezydent Kieca - starosta Bizoń. W tle sprawa donosu na Szwagrzaka
- Odwołanie przewodniczącego Szwagrzaka. Opozycja wyszła z sali [ZDJĘCIA]
- "Nie miałem wyjścia". Kieca tłumaczy, dlaczego złożył zawiadomienie do prokuratury
- Jest zawiadomienie do prokuratury przeciwko Szwagrzakowi. Zostanie odwołany z funkcji przewodniczącego?
Ludzie:
Mieczysław Kieca
Prezydent Wodzisławia Śl.
Komentarze
36 komentarzy
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
@mhl ale hity zaserwowałeś. Co do ...soczku to wszystko możliwe :-). A tak jako ciekawostkę dorzucę swoją własną opinię - w sprawie przedmiotowego anonimu moim zdaniem nie stosuje się przepisów KPA.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
@kłamstwo - może kiedyś spotkamy się na soczku ;-) miło mieć godnego przeciwnika który lawiruje w przepisach jak tylko potrafi - jednak odbiór społeczny twojej obrony jest na ogół negatywny
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
mhl, to nie jest dal nich takie oczywiste. Weź na przykład sławetne postępowania administracyjne, w sprawie lokalizacji (wuzetki) lub sporządzania planów miejscowych i ich użyteczność dla inwestycji deweloperskich. Niby każdy prezydent miasta wie, że zabudowywanie parków, stref konserwatorskich, klinów napowietrzających, śmierdzi na kilometr. Niby każdy prezydent wie, ze projektowanie przez jego urzędników parków, osiedli deweloperskich, itp, itd, śmierdzi na dwa kilometry. Czy każdy prezydent, który wie, że w jego urzędzie właśnie deweloper dostaje / załatwia tego rodzaju przyklep i nietykalność, na taką lokalizację, zawiadamia prokuraturę? Nie. Żaden. Przykładów tysiące, jak Polska długa i szeroka. A przecież poprosić o udział prokuratora, w postępowaniu, można na podstawie samego KPA. Tu mamy oczywistość. Sprawa spoza kompetencji, ale najpewniej konkurencyjny "biznys polityczny". Jest zapis na przewodniczącego rady. Widocznie dotknął czegoś, czego nie miał. Zarzuty obyczajowe bardzo łatwo się prokuruje i nikła jest odpowiedzialność za wyprodukowane pomówienie (szczególnie jeśli uda się znaleźć kogoś trzeciego, kto je przyniesie), dlatego jest to najpopularniejszy samograj w oczernianiu przeciwników politycznych, pozbawianiu mężczyzn praw do dzieci, zwalczaniu konkurencji biznesowej i wyszarpywaniu odszkodowań. Trenowano to już od głębokiego PRL. A spadkobiercy tej wiedzy nie marnują.
Zwracam tylko uwagę, że przy tym wszystkim kalizm PO jest już legendarny. Na podstawie pomówień chcą kosić konkurencję, a sami rządzą sobie nawet dużymi miastami, albo sami z wyrokami na koncie, albo otoczeni wianuszkami skazanych, jakby Boga nie było.
Kieca ma kolejną fuchę,tym razem jako dziennikarz śledczy.