Wtorek, 23 kwietnia 2024

imieniny: Jerzego, Wojciecha, Adalberta

RSS

Lepiej biednie, ale samodzielnie

08.01.2021 07:00 | 25 komentarzy | ska

O trudnościach i radościach minionego roku, planach inwestycyjnych, zakażeniu COVID-19 oraz o spojrzeniu na 25 lat samorządności Pszowa rozmawiamy z burmistrzem Czesławem Krzystałą i wiceburmistrzem Piotrem Kowolem.

Lepiej biednie, ale samodzielnie
Burmistrz Czesław Krzystała wrócił już do pracy w urzędzie. Jak zaznacza, nadal odczuwa dolegliwości po zakończeniu Covid-19
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

– Zacznijmy od dobrych wieści, czyli 8 mln zł z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. To największa dotacja dla samorządu w powiecie wodzisławskim. Pieniądze miały zostać przeznaczone na budowę przedszkola, ale macie na nie inne plany?

Piotr Kowol: – Na razie jesteśmy na etapie rozmów z Kancelarią Premiera Rady Ministrów, gdzie wkrótce za pośrednictwem wojewody dotrze nasz wniosek o dokonanie zmian. Program zakładał możliwość przeniesienia środków, ale chcemy poinformować premiera o przyczynach tej zmiany. Jest ona podyktowana oczekiwaniami społecznymi, aby zaczęła się rewitalizacja na terenie po kopalni. To ma być początek. Mówiliśmy cały czas o tym, że potrzebujemy ok. 8 mln zł, aby zagospodarować łaźnię kobiecą na bibliotekę i teren wokół. Zrządzeniem losu z RFIL otrzymaliśmy 8 mln zł na inne zadanie, jednak w Krzyżkowicach pod budowę przedszkola musimy najpierw znaleźć i wykupić teren, a później zająć się budową. Przedszkole jest w planach i wrócimy do tego tematu, jednak na dzisiaj rozbudowując przedszkole nr 3 zapewnimy niezbędne miejsca przedszkolne dla dzieci.

Czesław Krzystała: – Dzisiaj najpilniejszym tematem jest teren po kopalni. Takiego argumentu używamy również w wyjaśnieniu do KPRM. Środki z RFIL należy zagospodarować do końca 2022 roku, dlatego również rada miasta przystała na to, aby pieniądze te przeznaczyć na początek rewitalizacji. Dzięki nowej siedzibie biblioteki, którą planujemy w obiekcie po byłej łaźni, zwolnią się pomieszczenia w MOK-u, które zapewne od razu znajdą zagospodarowanie, np. na klub seniora, który jest potrzebny i wyczekiwany w Pszowie. Rewitalizacja terenu po kopalni to działanie prospołeczne, probiznesowe, bo zrewitalizowane otoczenie może wpłynąć na innych przedsiębiorców oraz nowa estetyka niegdysiejszego przemysłowego centrum miasta. Musimy ożywić ten teren.

– Kolejne miejsce – strzelnica. Cy jest zainteresowanie organizacji strzeleckich tym tematem po grudniowym spotkaniu?

Cz.K. – Zainteresowanie jest, natomiast organizacje do 15 stycznia mogą składać swoje pomysły na zagospodarowanie i użytkowanie strzelnicy. Chcemy, aby był to teren wykorzystany przez mieszkańców i ponownie – aby ten teren ożył. Wybierzemy na pewno najlepszą ofertę.

– Podsumowując miniony rok, co uważacie panowie za sukces, a czego żałujecie? W tym miejscu pomińmy jeszcze kwestie związane z koronawirusem i pandemią…

Cz. K. – Na pewno pozytywne było rozwiązanie kwestii związanych ze Spółką Restrukturyzacji Kopalń, czyli przejęcie terenów pod przepompownię oraz wspomnianej strzelnicy, a także przekonanie spółki, aby zaniechała sprzedaży hałdy. Sukcesem były także inwestycje, które udało się w tym roku wykonać, jak np. kamienicy przy Traugutta czy też rozpoczęcie rozbudowy przedszkola. Porażką, czy żalem jest na pewno projekt na doświetlenie przejść dla pieszych, który uzyskał najwyższą punktację w komisji wojewódzkiej, jednak to nie województwo dzieliło środkami. Byliśmy na pierwszym miejscu w województwie pod względem oceny wniosku, ale niestety nie otrzymaliśmy środków.

P. K. – Moje spojrzenie na sukces jest inne. Mimo tego, że miasto stara się prowadzić inwestycje, bo rozpoczęliśmy remonty Żużlowej, Traugutta, budynków komunalnych czy też rozbudowę sieci kanalizacyjnej. Udało się stworzyć koncepcję na budynek łaźni, a także pozyskać środki z RFIL w takiej wysokości, jak zakładaliśmy we wniosku. Sukcesem jest dla mnie również to, że udało się zachować płynność finansową miasta i kolejny rok z rzędu odłożyć środki na depozytach, w tym roku to 1,7 mln zł. Przez dwa lata naszego zarządzania miastem udało się odłożyć już 4 mln zł, a w sumie mamy odłożone 5 mln zł. To zwiększa bezpieczeństwo finansowe Miasta w sporze z SRK. A czy jest coś, czego żałujemy? Może tego, że choć stajemy na głowie, na razie nie zostały rozwiązane kwestie z dołem kopalni, czyli terenem sprzedanym jeszcze przez Kompanię Węglową. Dzisiaj borykamy się z tym obszarem i ten proces dalej trwa. Nie jestem usatysfakcjonowany wynikami podjętych działań, niestety w tym wypadku jesteśmy tylko petentem i wnioskodawcą wobec innych instytucji kontrolnych.

– W minionym roku Pszów obchodził 25-lecie samorządności. Czy po tym ćwierćwieczu, patrząc na obecne problemy miasta, nie uważacie, że lepiej było pozostać częścią Wodzisławia Śl.?

Cz. K. – Uważam, że nie, choćby patrząc na zmiany jakie zaszły w Pszowie. Weźmy np. szkoły i przedszkola, których stan mocno się poprawił. Wiadomo, że każdy dba o swoje. Może jest ciężej, ale lepiej gospodarować na swoim.

P. K. – Jestem przekonany, że lepiej działać biedniej, a samodzielnie. Miasto, rada miejska sama decyduje o tym, co robić i jak, a nie jesteśmy petentem w ramach dużego miasta. W takim przypadku zawsze trzeba prosić się o środki. Redaktor sam jest z Zawady, dlatego doskonale zna pan taką sytuację. Jestem prawie pewien, że w budżecie Wodzisławia nie znalazłaby się kwota ponad 5 mln zł, którą w minionym roku wydaliśmy w Pszowie na inwestycje i remonty. Podobne pytanie trzeba by zadać Radlinowi, Marklowicom, Rydułtowom, a Zawada też może pytać, czy to dobrze, że została w Wodzisławiu…

– Przejdźmy do tematu COVID-19. Czy po zakażeniu i podczas pobytu w szpitalu zweryfikowało się pana wyobrażenie o epidemii?

Cz. K. – Muszę przyznać, że ludzie, którzy nie wierzą w COVID-19 powinni choć na jeden dzień trafić do szpitala jako wolontariusze na oddziale covidowym. Nikomu nie życzę, aby trafił do szpitala jako pacjent z COVID-19, ale jako wolontariusz mógłby zobaczyć te tragedie, które się tam rozgrywają. Jestem pełen podziwu dla ludzi, którzy pracują na tym oddziale, bo wykonują swoją pracę na najwyższym poziomie. Spędziłem tam 17 dni, a można powiedzieć, że mój stan nie był aż tak ciężki. Były tam przypadki krytyczne. Część osób zmarła. W nocy np. nie było pielęgniarek, tylko lekarz na telefon. To nie wynikało z braku opieki, ale procedur. Personel w wielu przypadkach nie był w stanie nic zrobić. W życiu nie przypuszczałbym, że tak dramatycznie wygląda ta sytuacja w szpitalu. Mocno odczułem to psychicznie. To trauma, którą zapamiętam do końca życia. Dziękuję, że skończyło się dla mnie pozytywnie, choć nadal odczuwam jeszcze dolegliwości, np. z chodzeniem. Dlatego w nowym roku życzę wszystkim zdrowia!

Rozmawiał Szymon Kamczyk