Czy można rządzić Raciborzem bez wiceprezydenta?
Spytaliśmy o to radnego Mirosława Lenka, który był w podobnej sytuacji co teraz prezydent Polowy, kiedy doszło do zwolnienia Ludmiły Nowackiej. Lenk mówi o odwołaniu Fity, że "to był nokaut w walce dwóch bokserów innych kategorii wagowych".
Były prezydent Raciborza już na wrześniowej sesji wygłosił oświadczenie o "ringu z pojedynkiem dwóch osób o nierównej kategorii wagowej", zaznaczając, że sytuacja w raciborskim samorządzie "zrobiła się niezdrowa". Spodziewał się wtedy "nokautu lub wygranej na punkty jednego z bokserów". - Czempion może być tylko jeden - skwitował. Dziś twierdzi, że zaskoczony odwołaniem wiceprezydenta Fity nie jest.
- Myślę, że trwało to i tak długo. Dwuwładza nie służy zarządzaniu - ocenia Mirosław Lenk
Poprzednik Polowego w swojej ostatniej kadencji też zwolnił zastępczynię - po wielu latach odwołując ze stanowiska Ludmiłę Nowacką, z którą obejmował rządy na Batorego. Przez parę miesięcy funkcjonował bez jednego wiceprezydenta, potem zdecydował się na zatrudnienie Ireny Żylak, osoby spoza środowiska politycznego.
Lenk przemodelował wówczas zakres kompetencji między prezydentami i ten funkcjonuje do dziś, bo Michał Fita przejął zadania resortowe po Żylak - wydział rozwoju, wydział gospodarki nieruchomościami czy tzw. mieszkaniówkę. Zdaniem byłego prezydenta to bardzo ważne sfery działalności miasta, wymagające kompetencji i doświadczenia ze strony naczelników. Do tego ówczesna zastępczyni nie musiała zajmować się zadaniami z innych działów, a w przypadku M. Fity do tego dochodziło. To on odpowiadał np. za lekkoatletyczne mistrzostwa kraju na stadionie OSiR czy Dni Raciborza na Zamku Piastowskim czy INTRO Festival.
- Zarządzanie Miastem z jednym zastępcą jest możliwe, ale wymaga większego niż obecnie zawierzenia naczelnikom w urzędzie. Muszą zyskać szersze kompetencje i pełne zaufanie prezydenta miasta. Tak, to możliwe, ale na pewno bardzo trudne - sądzi Mirosław Lenk.
Zauważa, że mimo przejęcia odpowiedzialności za działania przez podwładnych, to prezydent bierze ostatecznie na siebie ryzyko podejmowanych decyzji, które zostaną ocenione przez wyborców jako jego posunięcia.
Ludzie:
Dariusz Polowy
Radny, były prezydent Raciborza
Mirosław Lenk
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Komentarze
3 komentarze
Panu Lenku rogi urosły? :D
Bigproblem - lepiej Pan tego nie mógł ująć, wiele niespełnionych obietnic, które są dla polowego niczym, bo mija dwa lata a ważniejsze jest Unia Spzoo i lipne lodowisko.
Polowy pokazuje, że brakuje mu doświadczenia, ale również umiejętności zarządzania. Abstrahując od konfliktu z Fitą, w urzędzie ogólnie panuje fatalna atmosfera i kompletny brak zaufania.To źle świadczy o prezydencie jako menadżerze. Do tego tyle niespełnionych obietnic, przy których lodowisko to jakiś smutny żart! Po dwóch latach nie widać żadnych zmian w mieście, a wręcz słychać większe niezadowolenie wśród raciborzan. Wygląda, że Polowy to czuje i teraz szuka winnych wszędzie poza sobą. To dziecinne zachowanie i wskazuje, że prezydent nie ma pomysłu co robić dalej. Szkoda.