Czwartek, 18 kwietnia 2024

imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Gościsława

RSS

Jerzy Halfar i Marcin Malinowski skomentowali mecz Borucina z Krzyżanowicami

21.09.2020 11:55 | 0 komentarzy | kozz

Zobacz co po meczu IX kolejki raciborskiej klasy okręgowej pomiędzy Naprzodem Borucin, a LKS-em Krzyżanowice mieli do powiedzenia szkoleniowcy obu drużyn - Jerzy Halfar i Marcin Malinowski. Mecz zakończył się remisem 3:3.

Jerzy Halfar i Marcin Malinowski skomentowali mecz Borucina z Krzyżanowicami
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jerzy Halfar, trener Naprzodu Borucin: Historia meczów z Krzyżanowicami pokazuje, że tutaj nie takie rzeczy się działy. Wierzyłem w drużynę do końca, minutę przed wyrównaniem Artur Dudacy miał dwustuprocentową sytuację i nie wykorzystał, ale na szczęście wpadło w ostatniej sytuacji. Cieszę się, że bramkę strzelił Michał Rycka, który do nas dołączył kilka dni wcześniej i miał dobre wejście do drużyny. Michał to młody ambitny chłopak. To fajnie, że wybrał właśnie Naprzód Borucin. Miał plany, żeby pójść grać gdzieś wyżej, ale skończyło się na Borucinie. Dla niego najważniejsze są teraz przede wszystkim minuty spędzone na boisku. Jest młodym zawodnikiem, a w tym wieku trzeba grać. Pierwszą rundę kończymy w czwórce tak jak sobie założyliśmy, choć mamy tyle samo punktów co piąte Krzyżanowice i szósta Nędza. Kończymy półmetek, jesteśmy na styku i będzie walka sześciu drużyn o pierwszą czwórkę. Mieliśmy trochę schodów w tej rundzie po drodze, myślę, że jak kadra będzie zdrowa to mamy zespół, który powinien znaleźć się w tej mistrzowskiej czwórce.

Marcin Malinowski, trener LKS-u Krzyżanowice: Jeśli chodzi o rzut karny, który Borucin zamienił na gola kontaktowego, to czułem, że piłka uderzyła mnie w rękę, nie bardzo kontrolowałem jej układu względem ciała, ale sędzia zinterpretował to jako rzut karny dla gospodarzy. Szkoda, że tak się stało, bo jednak pozostaje niedosyt, że na konto zapisujemy tylko jeden punkt, a nie trzy. Jak się ma 3:1 na 10 minut przed końcem to trzeba ten mecz wygrać. Myślę, że byliśmy już myślami w szatni. Do siebie mam sporo pretensji i nie chodzi mi o zagranie ręką. Bardziej o to, że mogłem zejść i z ławki trenerskiej inaczej rozegrałbym ten mecz. Teraz jesteśmy mądrzejsi po stracie punktów. Trzeba jednak szanować ten punkt i walczyć dalej. W każdym meczu stwarzamy sobie dosyć dużo sytuacji strzeleckich i jak nauczymy się je wykorzystywać, to za tym pójdzie też dobry wynik. Gramy o zwycięstwo w każdym kolejnym meczu, ale nie wybiegam tak daleko w przyszłość z myślami o pierwszej czwórce. Z zespołem jestem raptem od miesiąca i widzę postęp w pewnych elementach, ale zdaję sobie sprawę, że jeszcze trochę pracy przed nami. Staram się spokojnie do tego podchodzić, aczkolwiek wiadomo, że emocje często biorą górę. Będę szukał elementów, które należy poprawić, żeby łapać następne punkty, bo o to przecież w tym wszystkim chodzi. Ta liga jest specyficzna, bo zazwyczaj byli murowani faworyci, a teraz mamy wyrównaną walkę co najmniej sześciu drużyn.