Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

Richard Henkes - niemiecki ojciec Kolbe. O takich ludziach trzeba mówić

23.02.2020 12:20 | 5 komentarzy | ma.w

W salce pod raciborskim kościołem Najświętszego Serca Pana Jezusa odbyła się w niedzielę 23 lutego konferencja naukowa poświęcona postaci błogosławionego kapłana, który zginął męczeńską śmiercią w Dachau, a wcześniej był więziony w Raciborzu.

Richard Henkes - niemiecki ojciec Kolbe. O takich ludziach trzeba mówić
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Materiał wideo:

Odosobnienie szarpie nerwy

Konferencję podsumowało wystąpienie najsłynniejszego raciborskiego historyka Pawła Newerli, który przedstawił dzieje i pozycję miejscowego więzienia. Wskazał datę 1817 roku gdy Racibórz był największym miastem Górnego Śląska, a Katowice były wioską. - Uznano wtedy, że potrzebne jest więzienie, bo działał tu Sąd Krajowy. Powstało ciężkie więzienie, a w nim także areszt miejski. W Raciborzu wykonywano także karę śmierci - opowiadał pan Paweł.

O Richardzie Henkesie mówił w kontekście jego przybycia w 1931 roku na Górny Śląsk, do Kietrza, gdzie pallotyni nabyli miejscowy pałac, urządzając tam gimnazjum. Henkes został tam profesorem. Za jego sprawą stanęła w Kietrzu kaplica matki boskiej trzykroć przedziwnej, pierwsza z takim wizerunkiem.

Henkesa chwalono za działalność rekolekcyjną. Biskup Josef Natan ściągnął go do Branic i uczynił dyrektorem tamtejszego domu rekolekcyjnego. Później powierzył mu administrowanie parafią w czeskich Strahovicach, żeby młodego księdza nie powołano do armii.

Newerla wskazał, że Henkes nie przebierał w słowach krytykując ówczesny rząd. Wygłosił słynne branickie kazanie, bardzo niepochlebne na temat oficerów niemieckiego wojska. Uczestniczący we mszy żołnierz zgłosił to na gestapo i księdza wezwano do Raciborza, do tamtejszej siedziby gestapo. Mieściło się w urzędzie miasta, gdzie w piwnicach były cele. Za zarzut krytycznego kazania wobec istniejących rządów zastosowano wobec Henkesa areszt prewencyjny i przetrzymywano go w celi pojedynczej. Wpierw w „urzędzie”, a potem przewieziono go do zakładu karnego. Pisał listy z więzienia, narzekając w nich na „odosobnienie, które strasznie szarpie nerwy”. - Pocieszeniem było dla niego przyjmowanie komunii świętej. Pisał, że to jest jego droga krzyżowa. Podkreślał jednak, że będzie mówił to co przy aresztowaniu i uczyni prawdą to, co głosił w czasie rekolekcji - relacjonował P. Newerla.

10 lipca 1943 roku przybył do obozu w Dachau otrzymując numer obozowy 49642. Otrzymywał tam od swych wiernych paczki żywnościowe (w obozie panował głód) którymi dzielił się z więźniami. Oficjalną przyczyną śmierci była martwica wywołana zapaleniem żył. Zmarł na tyfus, którym zaraził się 5 dni przed śmiercią. 7 maja 1945 roku prochy kapłana trafiły do Limburga, na cmentarz pallotynów.

Przy okazji konferencji można było wpisywać się do księgi pamiątkowej i zakupić książki o błogosławionym.