Jak nie pył, to guma albo … zanieczyszczona ziemia
Mieszkańcy okolic bazy na Kolonii Fryderyk nadal narzekają na zapylenie. Tymczasem pojawiają się tam kolejne firmy, których działalność budzi podejrzenia mieszkańców.
Związane ręce… urzędników
Starostwo Powiatowe w Wodzisławiu Śl. w marcu wezwało firmę do zaniechania szkodliwych oddziaływań na środowisko. Ponowiło je w sierpniu, ale i to nie przyniosło efektu. Dlatego w lipcu wszczęło postępowanie administracyjne w sprawie obowiązku ograniczenia oddziaływania na środowisko i jego zagrożenia. – Próbowaliśmy po dobroci. Na nasze pisma odpowiadał wynajęty przez firmę prawnik, który odpowiadał w najpóźniejszym możliwym terminie. Byliśmy na wizjach lokalnych, przedstawiono nam dokumenty z których wynika, że prowadzona na bazie przez firmę działalność jest legalna – mówi Janusz Wyleżych, naczelnik wydziału ochrony środowiska. – Obecnie prowadzimy postępowanie, które zakończy się decyzją, ale jaka to będzie decyzja, tego nie wiem. Bo nie chodzi o to żeby wydać decyzję, której nie da się wyegzekwować, albo którą będzie można łatwo prawnikowi podważyć. Musimy poruszać się w przepisach prawa – słyszymy w starostwie. Naczelnik Wyleżych precyzuje, że urzędnikom ręce wiąże ustawa o swobodzie prowadzenia działalności gospodarczej. W jego opinii, jedyne skuteczne narzędzie posiada gmina, która może zmienić plan zagospodarowania przestrzennego dotyczący tego obszaru. - Niech Gorzyce zmienią zapisy planu, tak by nie można było tam magazynować mułów – mówi.
Podobnego zdania jest Arkadiusz Kowalczyk z firmy Beta Trans. – To jest teren przemysłowy, tak oznaczyła go w planie gmina. Ta sama gmina tereny nieopodal bazy oznaczyła jako budowlane, zamiast zrobić pas ochronny. Niech gmina zmieni plan zagospodarowania, zlikwiduje tu teren przemysłowy. Tylko, że wtedy nie będzie mogła pobierać podatków. Fajnie było, kiedy właściciel terenu płacił wysokie podatki, ale nic się tu nie działo, nie zarabiał na tym terenie – mówi Kowalczyk.
Przyznaje, że jest sytuacją zmęczony, chce zmienić lokalizację, wynieść się stąd. - Ale też mamy zobowiązania, kontrakty, umowy, których nie możemy od tak zerwać, bo wiązałoby się to z olbrzymimi karami dla nas. W ciągu pół roku się stąd wyniesiemy, choć ja mam nadzieję, że stanie się to szybciej – mówi Kowalczyk. Zapewnia również, że firma poczyniła kroki by ograniczyć negatywne skutki swojej działalności dla mieszkańców. Po drodze dojazdowej do bazy jeździ myjka, zmieniono sposób mieszania materiałów.
Komentarze
5 komentarzy
niech wypieprzaja z tymi sadzami do Czech skąd to swiństwo woża, a potem to my mamy smog
jest światelko że gehenna mieszkańców niedlugo sie skończy, pogonimy ta szarańcza! mogą tylko pomarzyć o pirolizię!
a zgroza skąd masz info że nic nie robią? walka trwa na wszystkich pólkach a pojecia nie masz z kim tu do czynienia, głupot nie powtarzaj człowieku
A Pani poseł Glenc z córeczką radną Glenc, która była tak skuteczna w czasie kampanii nic z tym nie zrobią? Mają możliwości na załatwiania spraw na szczeblu rzadowym przecież........ A no tak córeczka mieszka w Katowicach więc sprawy wsi ją nie interesują a skuteczna znowu będzie za 4 lata.
A co z zanieczyszczeniem wód? Nikt o tym fakcie nie wspomina, a z tamtą płynie czarna woda, pewnie ochrona środowiska powie że to tylko kolor wody i nic nie mogą