Kościół raciborski sto lat temu
Świętujemy z wielkim rozmachem zmartwychwstanie państwa polskiego po długim okresie niebytu na mapie Europy, ale czym był rok 1918 dla ludzi Raciborza?
Studzienna
Na końcu trochę szerzej o parafii, w której mi przyszło duszpasterzować przez wiele lat. Studzienna była wtedy podmiejską wioską, z której od wieków chodzili wierni na nabożeństwa na Starą Wieś, ale od 1907 r. miała swój kościółek pw. św. Jana Nepomucena.
Właśnie pod sam koniec I wojny światowej Studzienna otrzymała swojego duszpasterza. Ks. Franciszek Melzer został wprowadzony w urząd 23 maja 1918 r. O latach powojennych pisze w kronice: „Państwo, aby pokryć koszta odszkodowań wojennych, było gotowe wydrzeć ludziom ostatni grosz. Najgorsza była inflacja w 1922/23, kiedy płacono już nie setkami i tysiącami, ale milionami, miliardami i bilionami. Codziennie pojawiły się nowe pieniądze. Naraz wszyscy byli milionerami i miliarderami, a równocześnie żebrakami. W 1924 r. pojawiła się stabilna marka. Przepadły wszystkie oszczędności, a jednak pojawił się promyk nadziei. Należało pracować i oszczędzać”. Powoli szło do góry, aż pojawił się nowy cień: faszyzm.
Wtedy i dziś
Porównując stan Kościoła dziś i kiedyś musimy stwierdzić:
• wiejskie parafie dramatycznie się zmniejszają. Młodzi ludzie wyemigrowali na Zachód lub do miast. Zamyka się szkoły.
• społeczeństwo nasze się starzeje. Często liczba pogrzebów przewyższa liczbę chrztów.
• niepokojąco mało zawiera się małżeństw. Są luźne związki, ale brak prężnych, żywotnych rodzin.
• utraciliśmy dwujęzyczność;
• między wiernymi i duszpasterzami nadal istnieje wzajemne zaufanie, choć już nie wszystko „co farorz powiedzieli” jest dogmatem.
ks. Jan Szywalski