Bielik przyblokował budowę nadajnika
Około 40 mieszkańców, głównie ul. Przyległej w Połomi, a także właścicieli działek przy tej ulicy przyszło w środę 26 września do Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu wyrazić swój sprzeciw wobec planowanej budowy nadajnika telefonii komórkowej.
Widziano bielika
Co więc zmieniło się, że teraz decyzja środowiskowa jednak jest potrzebna? - Jeden z mieszkańców zawnioskował o sprawdzenie, czy tereny wokół nadajnika nie są siedliskiem rzadkiego gatunku – mówi Szymanek. Konkretnie podobno widziano tam… bielika. A jako, że jest to gatunek chroniony, stąd też konieczne jest wznowienie umorzonego wcześniej postępowania środowiskowego. Na razie nie wiadomo jeszcze, czy prowadzić je będzie Mszana, czy też gmina, jako strona postępowania zwróci się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o wskazanie innego samorządu do prowadzenia sprawy (np. gmina Gorzyce zrobiła tak w przypadku postępowania środowiskowego na budowę zakładu pirolizy gumy w Kolonii Fryderyk). – Sprawa jest świeża. Analizujemy z prawnikami jakie mamy w tym zakresie możliwości – słyszymy w UG w Mszanie.
Ludzie się boją
Wszystko wskazuje na to, że urzędnicy będą chcieli jak najdłużej przeciągać postępowanie, by zniechęcić inwestora do budowy budowli, która budzi w lokalnej społeczności spory opór. Tym bardziej, że za pasem wybory samorządowe. Mieszkańców zaś interesuje to by, w planowanej lokalizacji w ogóle nie doszło do budowy stacji.- To ma być nadajnik o wysokości 50 m. Ktoś chyba zwariował, żeby budować takiego olbrzyma. Nikt go w tym miejscu nie chce – mówią mieszkańcy. Do najbliższego domu od miejsca planowanej budowy jest około 100 metrów. Kolejne domy znajdują się nieco dalej. Ale ludzie mają tu swoje działki budowlane, boją się spadku ich wartości. - Kto będzie chciał budować w pobliżu nadajnika? - pytają. Najważniejsze jest jednak zdrowie. - My się po prostu boimy tego nadajnika. To ogromna wieża, nikt nie buduje takiej, po to by powiesić na niej jedną czy dwie anteny – mówią mieszkańcy. Obawiają się, że po uruchomieniu stacji moc i ilość nadajników zostanie zwiększona.
– Mogli by budować ten nadajnik choćby kilkaset metrów dalej, gdzie już w ogóle nie ma domów. Ale inwestor idzie po kosztach. Tu ma drogę, media, a tam musiałby się o to dopiero starać. Zdrowie mieszkańców nie jest dla niego ważne – uważa Tadeusz Wroński. - My już mamy we wsi dwa nadajniki. To wystarczy – uważa z kolei Iza Salamon, mieszkanka ul. Przyległej.
(art)
Ludzie:
Leszek Bizoń
Starosta Wodzisławski
Komentarze
1 komentarz
Tak wszędzie robią operatorzy, nie budują wieży daleko od zabudowań bo to im zwiększa koszty. Najlepiej na budynkach, bo mają prąd i nie trzeba stawiać wieży. Takie stacje bazowe powinne być stawiane co najmniej 500 metrów od zabudowań. W Wodzisławiu Starostwo 10 lat temu dało pozwolenie budowy stacji bazowej w środku osiedla, pośród wieżowców na niskim budynku byłego żłobka. Na szczęście po protestach mieszkańców starosta wstrzymał budowę, w efekcie doszło do rozebrania masztu. Więc pilnujcie tej sprawy, nie odpuszczajcie. Pomocą może służyć Pan Gelzok z Rybnika.