Najpierw problem z zalanymi balkonami, teraz kłopoty ze spółdzielnią
Mieszkańcy bloku na Wilchwach w Wodzisławiu mieli dość sytuacji, że deszcz zalewa ich balkony, wywieszone pranie, brudzi szyby, a w czasie intensywnych opadów – nawet leci do mieszkań. – Spółdzielnia nie reagowała, więc sami zdecydowaliśmy się na montaż daszków nad balkonami. Wtedy w klatkach pojawiło się pismo, że mamy je natychmiast usunąć – mówi z rozgoryczeniem Roman Jarząbek.
Ładne daszki
Wreszcie, gdy minęły trzy lata od termomodernizacji, część mieszkańców miała już dość tej sytuacji. Postanowili założyć daszki na swój koszt. Wybrali jedną firmę, która montowała chętnym mieszkańcom zadaszenie nad balkonami. Te osoby, które chciały - mają już daszki. - Wszystkie daszki są jednakowe i w neutralnym kolorze. Zależało nam, by było estetycznie. Z dołu tych daszków prawie nie widać. Co więcej, montaż daszków w żaden sposób nie ingerował w elewację bloku - zapewnia mieszkaniec Roman Jarząbek.
Komunikat z wykrzyknikami
Problem zalewania balkonów się skończył, jednak mieszkańcom doszedł inny. - W pewnym momencie na klatkach schodowych zawisły kartki z wykrzyknikami, że mamy natychmiast usunąć daszki. A jak nie, to zostaniemy obciążeni kosztami remontu elewacji. Byliśmy zszokowani! - mówi Roman Jarząbek.
„Z uwagi na gwarancję prac remontowych, tj. docieplenia budynku, całkowicie zabrania się montażu zadaszeń na balkonie. (...) Prosimy o bezwzględne stosowanie się do powyższego komunikatu, a przeciwnym razie lokatorzy zostaną obciążeni kosztami remontu elewacji! Lokatorów, którzy zamontowali zadaszenia, prosi się o ich natychmiastowe usunięcie” - brzmiał komunikat podpisany jako „dział techniczny” spółdzielni Marcel.
– Do jednej z lokatorek przyszła nawet kobieta z pionu technicznego oglądać ten daszek. Krzyki było słychać na dole. Krzyczała: „Kto wam pozwolił?”. Na co ta pani odpowiadała, że przecież jak zgłaszała spółdzielni problem zalewanych balkonów, to nie było odzewu - mówią nam mieszkańcy bloku. - Co więcej, w regulaminie spółdzielni nie ma nic o tym, ze zakazuje się montażu daszków. My nie ingerujemy w elewacje, w miejscu montażu nie było remontu. A wystarczy spojrzeć na blok obok, w którym są biura administracji spółdzielni. Tam są zamontowane daszki i to w elewacji. I na to się zgadzają - dodają rozgoryczeni lokatorzy.
– Przecież my nie chcemy żadnej wojny ze spółdzielnią. Jako mieszkańcy chcieliśmy tylko rozwiązać problem. I mamy nadzieję, że spółdzielnia to zrozumie. Dzięki tym daszkom nie niszczymy elewacji, tylko dbamy o nią, bo wreszcie nie będzie zacieków - puentuje Roman Jarząbek.