Za nic na świecie nie wróci do rybnickiego psychiatryka
– Ludzie, którzy tam trafiają to są w większości osoby bezradne. Gdyby mój przyjaciel nie miał na zewnątrz człowieka trzeźwo myślącego, to pewnie by tam został. A tam pomocy budującej człowieka nie ma absolutnie. Wręcz przeciwnie – mówi pani Katarzyna, która nagłośniła jak w rybnickim szpitalu dla nerwowo i psychicznie chorych potraktowano jej przyjaciela.
Podążając tym tropem poprosiliśmy o udostępnienie wewnętrznego szpitalnego regulaminu dotyczącego stosowania środków przymusu bezpośredniego. Po kilku dniach odezwała się do nas pani Justyna Szreter, która przejęła sprawę od pana Wójcika. Wysłała nam zarządzenie dyrektora Andrzeja Krawczyka z 19 stycznia 2018 roku, którym wprowadził procedurę z zakresu stosowania przymusu bezpośredniego (uchylając obowiązujące dotąd zarządzenie z 2016 roku).
W dokumencie wyłuszczono „wskazania do zastosowania przymusu bezpośredniego”. Pokrywają się one z zapisami Ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, a więc dopuszczającymi stosowanie tak drastycznych metod wyłącznie w skrajnych przypadkach – gdy pacjent zagraża swojemu zdrowiu i życiu, bezpieczeństwu powszechnemu, niszczy przedmioty w swoim otoczeniu, czy też uniemożliwia funkcjonowanie szpitala. Trudno podciągnąć pod te okoliczności rozmowę szeptem przez telefon w czasie ciszy nocnej.
„Byle nie do Rybnika”
Pan Janusz nie jest już pacjentem Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku. Został z niego wypisany krótko po tym, gdy zainteresowaliśmy się jego sprawą. – W tej chwili jest pod prywatną opieką lekarza–psychiatry z Katowic. Bardzo się cieszy, że w rybnickim szpitalu szybko zdecydowano się go wypisać – mówi pani Katarzyna, przyjaciółka chorego.
– Zaraz po mnie więcej osób odważyło się powiedzieć jasno i głośno co myślą o praktykach stosowanych na oddziale XVIIIa. W ciągu trzech–czterech dni wszystkie te osoby, tak jak ja, zostały wypisane ze szpitala – mówi pan Janusz. Były już pacjent nie kryje gorzkich słów pod adresem personelu placówki, z którym miał kontakt: oni prowokują pacjentów, chodzi o pokazanie, że jest się lepszym człowiekiem.
– Jeśli Janusz kiedyś miałby wrócić do szpitala, to na pewno nie będzie to Rybnik – kończy przyjaciółka chorego.
Wojtek Żołneczko
Ze względu na delikatną materię tematu, imiona pacjenta oraz jego przyjaciółki zostały zmienione na potrzeby artykułu. Ich faktyczne personalia są znane redakcji.