Od Krzyżaków do Piastów. Nowa Pani na zamku w Raciborzu [WYWIAD]
Choć pochodzi ze śląsko-mazurskiej rodziny, przez jedenaście lat mieszkała i pracowała na Kaszubach. Po powrocie do Raciborza związała się zawodowo z Nędzą, a teraz przejmuje rządy na Zamku Piastowskim w Raciborzu. Mariola Jakacka, nowa dyrektor Agencji Promocji i Wspierania Przedsiębiorczości na Zamku Piastowskim w Raciborzu, w wywiadzie dla Nowin opowiada o swojej wizji dla zamku, podobieństwach Kaszubów i Ślązaków oraz potrzebie integracji mieszkańców Raciborszczyzny – na piastowskim fundamencie, ale w nowoczesnym wydaniu.
– Gminy organizują wiele imprez, ale kierują je przede wszystkim do swoich mieszkańców. Nie odczuwają większej potrzeby integracji z resztą powiatu. Nędza promowała się już na tym zamku. Jak zamierza pani przekonać pozostałe gminy?
– Zacznę od spotkań z władzami poszczególnych gmin, dyrektorami instytucji, przedstawicielami organizacji oraz aktywistami lokalnymi. Nie jestem alfą i omegą, do tego potrzeba ludzi. Liczę na ich pomoc, współpracę i zaangażowanie. Dopuszczam do siebie taki znak zapytania, że wcale mogą nie chcieć tej integracji, ale będę próbować.
– Czy na zamku w Bytowie, w którym pracowała pani podczas lat spędzonych na Kaszubach, była restauracja? Bo tutaj jest miejsce na lokal gastronomiczny, ale kolejni przedsiębiorcy rezygnują po roku z działalności. Jak zamierza pani temu zaradzić?
– Weszłam tu w momencie, kiedy był ogłoszony przetarg. Nikt nie wpłacił wadium, nie znaleziono chętnych. Będziemy próbować jeszcze raz – będziemy ogłaszać nowy przetarg i szukać osoby, która by się tym zajęła. Nie mam w tej chwili innego pomysłu i nie zakładam, że to się zmieni od jutra. Przyjmuję to co jest, bo uważam, że pani dyrektor Wójcik bardzo dobrze to wszystko rozkręciła i w dobry sposób tym wszystkim zarządzała.
– Jaka przyszłość czeka budynek, w którym niegdyś mieściła się słodownia?
– Ze słodownią wiążę wiele nadziei. W połowie marca ma zostać ogłoszona decyzja i będziemy wiedzieć, czy uda się pozyskać środki na sfinansowanie remontu. Słodownia ma stać się centrum multimedialnym, poświęconym średniowieczu ale potraktowanym współcześnie, tak jak wystawy w Muzeum Śląskim.
– Złośliwe komentarze są takie, że wygrała pani konkurs na to stanowisko dzięki znajomościom...
– Uważam, że moje wykształcenie, kompetencje, postawy są dobre na to stanowisko i dlatego aplikowałam. Miałam świadomość siły konkurencji. Gdy przeczytałam, że trzynaście osób stara się o to stanowisko, pomyślałam: Jakacka, rzuciłaś rękawicę i co teraz? Poszłam na komisję, byłam zestresowana, ale starałam się być sobą. Mam duże doświadczenie zawodowe, pracowałam w wielu miejscach, wiele rzeczy zrobiłam i wszystko to zawdzięczam sobie. Nie spodziewałam się wygranej. Ten piątek, w który dowiedziałam się, że wygrałam... Miałam wrażenie, że to się dzieje poza mną.
– Nie brak głosów, że dostała pani tę pracę ze względu na relacje, jakie łączą panią z otoczeniem radnego Dawida Wacławczyka, który był członkiem komisji konkursowej. Jak się pani do tego odnosi?
– Z Dawidem chodziliśmy do II LO, znamy się z podróży, wspólnych relacji, nigdy tego nie ukrywaliśmy. Ale znam też pana wicestarostę Kurpisa, który był w Nędzy na konwencie starostów i innych spotkaniach, znam jeszcze kilku członków komisji. Łączą mnie tutaj relacje z wieloma osobami, ponieważ pochodzę z Raciborza. Tak jak wiele innych osób, które przystąpiły do tego konkursu, bo to jest małe środowisko. Kiedyś z ASK prowadziliśmy taki projekt „Palące słowa. Mowa nienawiści”. Wystosowaliśmy wtedy wiele alertów, wiemy na czym to polega, dlatego z założenia staram się nie czytać komentarzy, bo zawsze znajdą się jacyś wrogowie.
Wojtek Żoneczko