Czwartek, 25 kwietnia 2024

imieniny: Jarosława, Marka, Elwiry

RSS

Dzik szarżował na ludzi

14.01.2018 13:00 | 14 komentarzy | art

Środa między świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem. Krzysztof Mondel krzątał się po podwórku. Razem z teściem budował kojec dla psa, kiedy na podwórku pojawił się ogromny dzik. Na widok mężczyzn rozpoczął szarżę. - W ostatniej chwili, dzięki temu, że ostrzegła mnie żona, zdążyłem odskoczyć w bok – opowiada pan Krzysztof. Przez kilka kolejnych chwil mógł się tylko przyglądać, jak sporej wielkości zwierzę dewastuje ogrodzenie, próbując wydostać się do pobliskiego lasu.

Dzik szarżował na ludzi
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Można wezwać policję

– Rzeczywiście jeśli dzik wyrządzi szkodę na terenie zamieszkałym lub w granicach do 100 metrów od miejsca zamieszkania (tzw. obszar wyłączony – przyp. red.), to wtedy za wyrządzone szkody odpowiada marszałek województwa – mówi Wojciech Raczkowski ze Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śl.

Co jeśli jednak mamy do czynienia z agresywnymi zachowaniami dzikich zwierząt? - Wtedy należy wezwać straż gminną lub policję, czyli te służby, które są odpowiedzialne za utrzymanie porządku i bezpieczeństwa – mówi Raczkowski. Oczywiście o ile zwierzę nie zdąży uciec. Straż lub policję bądź weterynarza należy więc wezwać raczej wtedy, kiedy zwierzę utknie w jednym miejscu, np. zaczepi się o ogrodzenie i nie potrafi się uwolnić, lub kiedy nie będzie mogło samodzielnie znaleźć drogi ucieczki z zamieszkałego terenu.

Redukcyjny odstrzał lub odłowienie

Starostwo przypomina też, że jeśli dzików na dany terenie jest zbyt wiele, to można wystąpić o ich redukcyjny odstrzał. - Z takim wnioskiem do starosty występuje gmina – wyjaśnia Raczkowski. W zeszłym roku z takiej opcji skorzystała m.in. gmina Gorzyce. Inną możliwością jest próba ich odłowienia, ale do tego potrzeba specjalnych odłowni. No i odłowione dziki trzeba gdzieś daleko od miejsca odłowienia wypuścić. Tak by nie wróciły. Na gęsto zaludnionym Śląsku może z tym być problem.

Myśliwi dzików nie znaleźli

W Godowie póki co o redukcyjnym odstrzale nie myślą. - Na razie nie ma takiej potrzeby. To był dopiero pierwszy sygnał, który dotarł do urzędu o tym, że w tej okolicy dziki pojawiły się między zagrodami – mówi Mariusz Adamczyk, wójt Godowa. Przypomina też, że między samymi domami myśliwi strzelać nie mogą. - Kilka dni po tym wydarzeniu myśliwi zrobili w pobliskim lesie nagonkę na dziki. Znaleźli tylko dwa, które w dodatku zdołały się wymknąć. A jak mi powiedzieli przeszli cały las – mówi Adamczyk. Dziki znane są jednak ze swojej mobilności i rzadko dłużej przebywają w jednym miejscu. Po nowym roku dotarły do nas informacje o kolejnych dzikach, żerujących blisko domów mieszkalnych. Duży dzik z dwójką mniejszych był widziany przy domach na ul. Wodzisławskiej, również nieopodal pokopalnianej hałdy. Być może po prostu mieszkając blisko lasu, trzeba się przyzwyczaić do obecności dzikiej zwierzyny, mimo że jak się okazuje, sąsiedztwo to bywa nie tylko uciążliwe (zryte trawniki, zniszczone ogrodzenia), ale również niebezpieczne.

Artur Marcisz