Jo był ukradziony. Z całego życia...
„Tych ludzi dosłownie ukradziono. Zabrano i wykorzystano do ciężkich robót. Ojciec albo syn nie wrócili do domu z szychty. Jeśli wracali, to zniszczeni i złamani”. Twórcy z Rydułtów przygotowują spektakl o Tragedii Górnośląskiej.
Aktorzy
Spektakl odbędzie się 25 sierpnia. Rozpocznie się tuż po zmroku, około godz. 21.00. Na scenie zobaczymy aktorów z Teatru „Safo” i Teatru „Karuzela”. Ale nie tylko. Wystąpią również seniorzy z Rydułtów i osoby z naboru, które dowiedziały się o przedsięwzięciu i zgłosiły chęć wzięcia w nim udziału. Swój udział zapowiedziała też grupa rekonstrukcji historycznej.
Dwie płaszczyzny
Spektakl będzie charakteryzował się dwuliniowością akcji. Bohaterowie będą wspominać dramatyczne wydarzenia sprzed lat. Widzowie przekonają się również, jak tragiczne losy wpłynęły na tych, którzy wrócili. A także jakie piętno odcisnęło to na ich bliskich. - Tragedia Górnośląska to pojęcie o wiele szersze, niż same wywózki. Syn jednego z wywiezionych powiedział, że tak naprawdę to wolałby, żeby ojca zasypał ten ruski węgiel. I żeby ojciec wcale nie wrócił. Bo stamtąd nie wracali ci sami ludzie. Wracali ludzie złamani, zniszczeni. Zabierano im domy, majątki. Spotykali się z różnego rodzaju szykanami i prześladowaniami. Musieli milczeć. Nie mogli mówić o tym, co ich spotkało. Byli postrzegani jako kolaboranci. Cierpiały przez to całe rodziny. Były problemy ze znalezieniem pracy, młodzi nie mogli się kształcić. Chcemy pokazać, jak Tragedia Górnośląska pokryła cieniem całe pokolenia - podkreśla Katarzyna Chwałek-Bednarczyk.
Spektakl będzie nosił ten sam tytuł, co książka, czyli „Jo był ukradziony”. - Tych ludzi dosłownie ukradziono, zabrano i wykorzystano do ciężkich robót. Ojciec nie wrócił do domu z szychty. Syn wyszedł po coś z domu i więcej go nie widziano. Nawet, gdy po czasie wrócili, byli pozbawieni swojego wcześniejszego życia - dodaje reżyserka i scenarzystka.
Ludzie:
Katarzyna Chwałek-Bednarczyk
Dyrektor Rydułtowskiego Centrum Kultury oraz reżyserka teatru SAFO