Odcięli wodę w Nieboczowach a trzeba było gasić pożar
Strażacy, którzy gasili pożar kościoła w starych Nieboczowach, nie mieli dostępu do wody z sieci. Wszystko przez to, że jakiś czas temu woda została odcięta, choć protestowali przeciw temu pozostali tam jeszcze mieszkańcy.
Termin był przekładany
Pojawia się jednak pytanie, czy decyzja o odcięciu wody - kiedy w miejscowości mieszkają jeszcze ludzie - nie była zbyt pochopna ze względu na ich bezpieczeństwo?
Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach podkreśla, że termin opuszczenia wsi i odłączenia wody przesuwano kilkukrotnie. Za każdym razem mając na uwadze potrzeby tych mieszkańców, którzy pozostali w starych Nieboczowach. - Dopiero gdy stało się to koniecznością dla kontynuowania prac budowlanych, podjęto taką decyzję. Zarówno o jej terminie, jak i o skutkach czy też związanych z tym ryzykach zostały poinformowane władze gminy. Służby Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach dokładają starań, by minimalizować uciążliwości dla mieszkańców. Pamiętajmy jednak, że również termin opuszczenia nieruchomości przez obecnych najemców przekładano z uwagi na fakt, że nie dokończyli oni na czas swoich nowych domów. Regionalny Zarząd rozumiejąc trudną sytuację nieboczowian, wyraził zgodę, aby ostatecznie do końca sierpnia tego roku mogli przebywać na terenie posesji. Jednocześnie należy zaznaczyć, że obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom spoczywa na odpowiednich służbach i władzach samorządowych, nie jest natomiast kompetencją RZGW - zaznacza Linda Hofman, rzecznik prasowy RZGW w Gliwicach.
Nie ma argumentów
Również wójt gminy Lubomia Czesław Burek przypomina, że termin opuszczenia wsi był kilka razy zmieniany. - Kilka razy o to prosiliśmy i RZGW w Gliwicach wyrażał zgodę. Ale nie można tego robić w nieskończoność, bo zbiornik trzeba budować. Jest podwykonawca, który umacnia wały, więc rozumiem decyzję RZGW - podkreśla wójt. Dodaje, że niektóre osoby już w 2005 r. dostały odszkodowania, za które miały wybudować nowe domy. Do tej pory się nie przeprowadziły. Minęło 12 lat. - Wiem, że mam bronić ludzi, ale w tej chwili nie mam już żadnych argumentów. Zbiornik musi powstać - puentuje.
(mak)
Ludzie:
Czesław Burek
Wójt Gminy Lubomia
Komentarze
3 komentarze
nie rozumiem o co tyle szumu,wody dookoła i PSP miała wielki problem z pustostanem? Ja rozumie gdyby tam dalej była wioska,ale ci co zostali,a napewno to pare osób ,dawno powinni mieszkać gdzie indziej,zostali pewnie wyplaceni,a robią szum ,zreszta o nic
a co to te zbiorniki wodne też wyschły co tam wkoło są ???? albo może motopomp już ni ma przy autach strażackich ?????
no i w czym redakcj widzi problem? piszcie o naprawde realnych problemach w regionie,nie stosujcie cenzury,bo tak niestety robicie,niewygodne tematy dla władzy nie ruszacie.mieszkancy mieli dosyc czasu aby sie wyprowadzić,ich juz tam nie powinno byc,a tu całe larum o wode w wysiedlonej wsi