Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

30.03.2017 07:00 | 36 komentarzy | mak, art, juk

31 marca odbędzie się strajk pracowników oświaty, zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Nie wszystkie szkoły wezmą w nim jednak udział, bo środowisko nauczycielskie jest podzielone. Strajkowi sprzeciwia się m.in. nauczycielska „Solidarność”. Nie brak też głosów, że cała akcja jest zwyczajnie spóźniona.

Strajk w szkołach taki jak reforma. Czyli chaotyczny
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Formalnie ZNP domaga się podniesienia zasadniczego wynagrodzenia o 10 proc., ponieważ od 2012 r. nie było podwyżek w oświacie. Domaga się również deklaracji, że do 2022 r. w szkole nie będzie zwolnień oraz że do tego czasu nie zmienią się na niekorzyść warunki pracy nauczycieli. Dwa ostatnie postulaty związane są bezpośrednio z reformą oświaty. Zdaniem ZNP reforma edukacji może w ciągu następnych 5 lat spowodować zwolnienia i każdy nauczyciel może stracić zatrudnienie na dotychczasowych zasadach. - Zmiany, które chce wprowadzić pani minister Zalewska, nie będą dotyczyły tylko roku szkolnego 2017/2018. Będą one rozciągnięte do 2022 roku. Pracownicy oświaty obawiają się zwolnień, ale też zmniejszenia godzin pracy. A proszę pamiętać, że zwolnienie jednej osoby dotyka całą rodzinę i będzie miało fatalny wpływ na jej funkcjonowanie - podkreśla Maria Tkocz, prezes wodzisławskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Uczniowie na reformie stracą

Same pomysły, które wprowadza reforma, również nauczycielom się nie podobają. Jakie na przykład? - Dziś mało kto o tym mówi, ale żal mi uczniów z obecnej klasy 6. szkół podstawowych. Oni obecnie realizują podstawę programową, która przygotowuje ich do nauki w gimnazjum. Nie mają więc biologii, chemii, fizyki (zamiast tych przedmiotów jest przyroda – przyp. red.). O ile gimnazjaliści mieli przed pójściem do szkoły ponadgimnazjalnej na opanowanie tych przedmiotów trzy lata, to po reformie, obecni uczniowie klas 6. szkół podstawowych będą mieli już tylko na to dwa lata. Rodzice zaczynają to rozumieć. Do tego nie wiemy, jakie będą programy nauczania, jakie podręcznik, nie wiemy nic – mówi nam jeden z nauczycieli, działających w ZNP.

Związek apeluje o to, by nie dać się zwieść retoryce niektórych środowisk, że spór ma charakter polityczny, a nie pracowniczy. ZNP tłumaczy, że nie jest przeciwny zmianom w edukacji, ale chaosowi. - My walczymy o polską szkołę. O to, żeby nie było w niej chaosu. Nikt nie mówi, że szkoła nie powinna być reformowana. Ale nie w takim pośpiechu i w takim bałaganie - zaznacza Maria Tkocz.