Czwartek, 18 kwietnia 2024

imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Gościsława

RSS

Małe firmy muszą liczyć na siebie

14.11.2014 12:56 | 0 komentarzy | tora

Dzisiaj prezydenci, burmistrzowie, czy wójtowie chwalą się wykonaniem czegoś, co jest ich obowiązkiem – mówiła prof. nadzw. dr hab. Barbara Piontek podczas Wodzisławskiego Forum Gospodarczego

Małe firmy muszą liczyć na siebie
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Rozwój lokalnej przedsiębiorczości był głównym tematem Wodzisławskiego Forum gospodarczego, które odbyło się 7 listopada w biurowcu Odra Office. Zorganizował je Adam Gawęda, kandydat na prezydenta Wodzisławia Śl. - Uważam, że w Wodzisławiu należy postawić na lokalnych kupców. Tradycje kupieckie w Wodzisławiu zawsze były silne - mówił Adam Gawęda. Wśród zaproszonych gości – panelistów byli dr Henryk Siodmok, prezes grupy Atlas, potentata w branży chemii budowlanej, Roman Trzaskalik, prezes zarządu Parku Naukowo-Technologicznego Euro-Centrum, czy prof. nadzw. dr hab. Barbara Piontek z Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej. Profesor mówiła, że gmina zgodnie z ustawą jest społecznością lokalną. - Tym samym podstawowym wyzwaniem staje się uruchomienie procesów rozwojowych całej społeczności począwszy od ludzi po całe struktury, w tym przedsiębiorstwa. Gmina ma swoje ustawowe zadania, jest ich 20. Wśród nich nie ma jednak, i nie wiem, z czego to wynika, czy to ktoś przeoczył, kto jest za to odpowiedzialny, nie ma przedsiębiorczości. Dziś pieniądz, ekonomia są czynnikami kluczowymi, decydującymi, czy należymy do I ligi, II ligi czy jesteśmy poza ligami – mówiła. Profesor zwróciła uwagę, że dziś wyzwaniem dla samorządów stała się realizacja ustawowych zadań. I dziś w oparciu o ustawowe zadania formułuje się priorytety rozwoju, a każda aktywność w ramach tych priorytetów urasta do rangi niemalże sukcesu na skalę światową. - Wyzwaniem nie może być budowanie ulic, żłobków, pielęgnacja zieleni, ochrona przeciwpowodziowa i przeciwpożarowa, itd. Dlatego? Bo to nie zasługi, a obowiązek każdego kto pełni władzę. A przekaz, który dziś płynie z miast i gmin, w których burmistrzowie, prezydenci bądź wójtowi kandydują jest taki, że chwalą się tym, co było ich obowiązkiem. Co ma być wyzwaniem? Dla mnie jako ekonomisty wyzwaniem jest to, by 1680 zł brutto (płaca minimalna) było odpowiednikiem przynajmniej dolarów czy euro. Jest powiedzenie: pokaż mi swój portfel, powiem ci jak jesteś wolny. To jest rzecz kluczowa dla osób odpowiedzialnych za kształtowanie wzrostu i rozwoju - tłumaczyła. Jej zdaniem o wspieraniu przedsiębiorczości mówią wszyscy, jednak nie widać tego efektów. Jako realny przykład wsparcia wskazuje na bank municypalny lansowany przez Adama Gawędę w swoim programie. Jej zdaniem w pierwszej kolejności bank ten pozwoli gminie zaoszczędzić na obsłudze bankowej, w drugiej kolejności pozwoli zaciągać tanie i zdrowe kredyty przedsiębiorcom.

Pożytek dla firm z banku miejskiego, zwłaszcza małych, startujących widzi Roman Trzaskalik. Kierowany przez niego park technologiczny skupia na 7 hektarach 110 firm zatrudniających 1200 osób.

- Kiedy startowaliśmy w 2005 r. z nieporównywalnie mniejszymi środkami jak dziś, bez problemu uzyskaliśmy współfinansowanie z PKO BP. Natomiast kiedy bank zaostrzył politykę musieliśmy przejść do banków spółdzielczych. Dziś mając poziom inwestycji rzędu 200 mln zł i 8-10-krotne zabezpieczenie finansowe i określony poziom zyskowności okazaliśmy się nie dość godnym zaufania, żeby dostać kredyt w wielkości 3 mln zł. W decyzji mam napisane, że dostanę te 3 mln zł kredytu, jeśli wpłacę 1,2 mln zł na konto jako zabezpieczenie tych 3 mln. To nieporozumienie. Inaczej podchodzą banki spółdzielcze - twierdzi. Prezes Parku uważa więc, że taka inicjatywa jak bank miejski, municypalny będzie pomocna małym, nowym firmom, bo wiele z nich w ogóle nie może dostać kredytu. A bez kredytu nie ma finansowania wkładuwłasnego, a bez tego nie ma szans wykorzystania środków zewnętrznych.

Henryk Siodmok uważa, że lokalne firmy powinny liczyć przede wszystkim na siebie. Oczekiwanie, że przyjdzie duży inwestor i postawi fabrykę, ożywiając lokalny rynek jest mało prawdopodobne, choć się zdarza. Większość firm działających w Wodzisławiu i okolicy to mikroprzedsiębiorstwa zatrudniające do 10 osób. To one dają pracę, wynagrodzenie. - To jest źródło naszego wzrostu – mówi.

Roman Trzaskalik wspominał o promowaniu tzw. start-upów, czyli firm rozpoczynających działalność. Dr Siodmok dodaje, że miasto mogłoby przejąć rolę animatora, wyłapywać najciekawsze start-upy i je wspierać. Praktyka pokazuje, że na 10 projektów udaje się jeden. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby ci, którym się nie powiedzie za pierwszym razem próbowali dalej.

Prezes Siodmok zaproponował też inny sposób wsparcia czy to osóbn prywatnych, instytucji, a także firm. Rzecz dotyczy również typowej działalności Grupy Atlas, mianowicie termomodernizacji. Henryk Siodmok mówi, że temat ten jest bardzo popularny, niemniej w jego obszarze popełnia się wiele błędów. Przykładem jest brak sprawdzenia hydroizolację budynku. Jeśli okaże się, że budynek jest zawilgocony, a okryje się go styropianem, to cała wilgoć zostanie w środku. Termomodernizacja mija się wówczas z celem. Według prezesa Siodmoka miasto może stworzyć system, który Grupa Atlas mogłaby wesprzeć szkoleniami zarówno urzędników jak i przedstawicieli branży w zakresie tego jak to powinno być wykonywane poprawnie, zwłaszcza, że pojawiły się środki na dofinansowanie tych inwestycji. Skorzystałyby na tym np. firmy zajmujące się termomodernizacją.

Roman Trzaskalik proponuje natomiast wsparcie firm zajmujących się poprawą efektywności energetycznej, zwłaszcza, że z przyszłego budżetu unijnego 3,5 miliarda zł przeznaczonych będzie na ten cel. - Nasza propozycja jest taka, żeby nie jak dotąd dotować piece dwufunkcyjne, w których można palić groszkiem ale też śmieciami, tylko dotować piece jednofunkcyjne. Bo teraz mamy taką sytuację, że wydaliśmy bardzo dużo pieniędzy na niską emisję dotując piece dwufunkcyjne. Nikt tego nie kontroluje, a ktoś został zachęcony, aby nieuczciwie postępować. Dotując piece jednofunkcyjne uważam, że w ciągu 10 lat jesteśmy w stanie uporać się z problemem niskiej emisji – mówi Roman Trzaskalik. Według niego to sposób na pobudzenie przedsiębiorczości, ponieważ kotły węglowe są polską specjalnością. Polskie są rozwiązania, patenty. Zachód nie pali węglem i tu jest szansa dla rynku lokalnego, a także eksportu.

(tora)