Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

Jan Zemło: Nie podaruję radnej za nazwanie mnie esbekiem

20.09.2014 09:54 | 69 komentarzy | tora

Podczas jednego z lipcowych zebrań wodzisławskich członków i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości radna miejska Małgorzata Żebrak publicznie wyraziła się o nieobecnym wówczas radnym Janie Zemło, byłym wiceprezydencie Wodzisławia Śląskiego, zarazem emerytowanym policjancie jako „esbeku” i „donosicielu”. Z kilku źródeł radny dowiedział się o incydencie. Zbulwersowany wygłosił oświadczenie na sesji rady miasta i zapowiedział, że nie daruje radnej publicznego szkalowania swojej osoby.

Jan Zemło: Nie podaruję radnej za nazwanie mnie esbekiem
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

- Dla mnie jest ta wypowiedź skandalicznie oburzająca. Jest nieprawdziwa, narusza moje dobra osobiste. Została wypowiedziana w obecności kilkudziesięciu osób, w większości mieszkańców Wodzisławia Śląskiego - mówił Jan Zemło na sesji miejskiej w sierpniu odnosząc się do słów radnej Małgorzaty Żebrak wypowiedzianych pod jego adresem na zebraniu członków i sympatyków PiS. - Nazywanie mnie esbekiem, gdybym nim był, nie byłoby oburzające. Ale oburza ze względu na to, że nim nie jestem, nie byłem, nie donosiłem. Nie wiem na jakiej podstawie koleżanka radna takie wnioski wysnuła, na takie wnioski sobie publicznie pozwoliła - kontynuował radny z Zawady. Wezwał radną do przedstawienia dowodów. - Chętnie usłyszę wyjaśnienia na ten temat, podyskutuję, w którym okresie w jakich sytuacjach byłem esbekiem, donosicielem. Przecież można w IPN czy w innych instytucjach sprawdzić czy byłem pozytywnie czy negatywnie zweryfikowany - kontynuował radny na sesji.

Milczenie radnej

Małgorzata Żebrak milczała, kiedy Jan Zemło wygłaszał oświadczenie. Nie odezwała się też potem i wyszła z sali przed zakończeniem obrad. Próbowaliśmy porozmawiać z nią o jej słowach dotyczących Jana Zemły. - Byłam tam jako osoba prywatna, nie jako radna - mówiła. Kiedy dopytywaliśmy, czy to powiedziała odparła: - Jego tam nie było. Jeszcze kilka razy dopytywaliśmy, czy padły takie słowa pod adresem radnego i za każdym razem mówiła „Jego tam nie było, byłam tam prywatnie”. Jakby nie miała odwagi powtórzyć tego, co słyszeli uczestnicy zebrania. Bo potwierdzili nam to zarówno radny Ryszard Zalewski, który prowadził zebranie jak i Alojzy Szymiczek, przewodniczący zarządu dzielnicy Stare Miasto. - Powiem tylko, że te słowa padły, ale nie będę ich komentował - mówi Alojzy Szymiczek.

Jan Zemło miał za złe uczestnikom zebrania, że dyskutuje się w ten sposób o osobie nieobecnej, która nie może się bronić. Ryszard Zalewski powiedział nam, że zaraz przerwał dyskusję nie dopuszczając do eskalacji.

Wróg systemu

Jan Zemło pracował w wydziale ruchu drogowego milicji obywatelskiej w latach 1972 - 81. Angażował się w tworzenie niezależnych milicyjnych związków zawodowych. W 1981 r. dostał od przełożonych ultimatum - albo zaprzestanie działalności związkowej i uda się na szkolenie prostujące światopogląd do szkoły oficerskiej, albo zostanie wyrzucony z pracy i wykreślony z partii komunistycznej. W tamtych czasach oznaczało to wyrzucenie poza nawias społeczeństwa. Jan Zemło zdecydował się nie iść na ugodę i nie podpisywać tzw. lojalki. Reakcją było zwolnienie go ze służby za działalność wrogą systemowi i skreślenie z partii w czerwcu 1981 r., pół roku przed ogłoszeniem stanu wojennego w Polsce. - Nie było łatwo. Miałem czteroletnią córkę, rocznego syna - wspomina Jan Zemło. Skreślenie z partii oznaczało brak możliwości przyjęcia do pracy. Wodzisławianin musiał żyć na własny rachunek. - Zająłem się hodowlą owiec, uprawą roli. Potem hodowałem owczarki niemieckie. Z sukcesami. Zdobywałem medale, aż znalazłem się w pierwszej trójce hodowców owczarków w kraju - mówi radny. W 1989 roku Jan Zemło został zrehabilitowany i przywrócony do służby, już w policji. Awansował na stanowisko zastępcy naczelnika drogówki. W 1991 r. przeszedł na policyjną emeryturę. W latach 1995 - 97 oraz w 2002 - 2006 był wiceprezydentem Wodzisławia Śląskiego. Od 1999 roku jako pracownik Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śl. zajmował się zarządzaniem kryzysowym. Na czas pełnienia funkcji wiceprezydenta przebywał na urlopie bezpłatnym w starostwie. Po 2006 roku wrócił do starostwa, jednak po wyborze do rady miasta ponownie wystąpił do starosty o wysłanie go na bezpłatny urlop. - Nie musiałem rezygnować z dobrze płatnej pracy, aby pełnić mandat radnego, ale ponieważ jestem aktywny w terenie, nie chciałem spotkać się z zarzutami, że stanowisko w powiecie wykorzystuję do pełnienia mandatu - mówi Jan Zemło.

Kontakty na Wilchwach

Kiedy na sesji miejskiej wygłaszał oświadczenie odnosząc się do szkalujących do słów radnej Żebrak krótko wspomniał o swoich przeżyciach zawodowych, choć jak przyznał, nie zrobiłby tego, gdyby nie był pomówiony o donosicielstwo czy bycie esbekiem. - Nie chcę szczycić się tym, że blisko 10 lat byłem bez pracy. To były moje decyzje. Natomiast nie chcę, aby poprzez takie pomówienia szargano moją opinię - mówi radny. Nie zamierza darować Małgorzacie Żebrak. Zapowiedział uruchomienie swoich kontaktów na Wilchwach (to okręg wyborczy radnej), aby przekazać jak został potraktowany.

Tomasz Raudner